5-tego listopada 2022 roku, Karol Paciorek, dziennikarz i właściciel kanału Imponderabilia na YouTube (300 tysięcy subskrybentów) był moderatorem rozmowy z Dariuszem Rosiakiem i Maciejem Okraszewskim podczas panelu o niezależnym dziennikarstwie ósmej edycji konferencji Poland 2.0 Summit w Londynie. Konferencję organizowała fundacja Poland 2.0 zrzeszającą polskich studentów uczelni zagranicznych.
British Poles, Anna Gocławska: Cześć Karolu.
Karol Paciorek: Cześć!
AG: Jak Twoje wrażenia z Poland 2.0 Summit?
KP: Bardzo lubię takie inicjatywy studenckie. Po pierwsze dlatego, że fajnie jest spotkać młodych, którzy robią coś poza samym chodzeniem na studia i szukają swojej ścieżki za granicą. Ja sam nigdy nie studiowałem za granicą, ale teraz trochę żałuję, że nie byłem na Erasmusie.
AG: Myślałeś kiedykolwiek o emigracji?
KP: Jestem jedną z tych osób, która ma Polskę w sobie. I choćbym nie lubił pewnych jej elementów, nie jestem w stanie wyobrazić sobie wyprowadzenia na stałe z Polski. Jest to kraj, który jest mi bliski i lubię w nim być, ze wszystkimi jego zaletami i wadami.
AG: Mówiąc, że masz Polskę w sobie, chodzi Ci o konteksty kulturowe, przyzwyczajenia czy o życie społeczne?
KP: To wypływa z tego, czym się zajmuję, czyli publicystyką, komedią, komentowaniem rzeczywistości lub pokazywaniem ciekawych ludzi. Wszystko, co robię jest w mniejszym lub większym sensie związane z Polską kulturą, z której wyrosłem. Nie potrafię wyobrazić sobie, że miałbym zacząć myśleć według wzorców jakiejś innej kultury, chociaż wiem, że niektórym przychodzi to bardzo łatwo.
AG: Podczas panelu o niezależnym dziennikarstwie, nasi goście zarzucili mediom tradycyjnym komercjalizację i centralizację władzy. Jednak obecnie współprace pomiędzy kanałami, lokowanie produktu i reklamy umożliwiające monetyzowanie filmików są też dostępne na YouTubie. Nowe media również zostają poddane komercjalizacji. Jak transformacja YouTube’a wpłynęła na Twoje myślenie o twórczości jako o pracy zarobkowej?
KP: Nigdy ani ja ani jako team Lekko Stronniczych, nie ukrywaliśmy, że chcieliśmy by YouTube był naszą pracą. Zaczynaliśmy nagrywać przed boomem i zakładaliśmy, że jakieś pieniądze z tego będą zwłaszcza, że wystarczyło tylko popatrzeć na internet amerykański, gdzie rzeczy dzieją się zwykle przynajmniej kilka lat wcześniej. Nie żyję dla gromadzenia pieniędzy, ale cieszę się, że mam okazję robić coś, za co ktoś mi dobrze płaci, a nota bene obecnie z pełną radością wydaję te zarobione pieniądze na spłacenie kredytu za mieszkanie (śmiech). Prawdopodobnie mógłbym mieć dwa albo trzy razy wyższe zarobki, gdybym był bardziej ogarnięty biznesowo, ale już nauczyłem się żyć z tym, że bogaty nigdy nie będę. Te zarobki w ogóle wydają mi się szerszym problemem. W pewnym momencie życia, my, pracujący na podobnych stanowiskach w różnych firmach, zaczynamy porównywać nasze punkty czyli pieniądze. To jest ślepa uliczka, bo jeżeli się w tym zakotwiczymy, to życie przestanie być dla nas interesujące.
AG: Czyli praca, która jest pasją czy etat, a po 17-tej rozwijanie pasji?
KP: Myślę, że należy szukać złotego środka pasji i zarobku, bo sam jestem bardzo daleki od kurczowego mówienia o robieniu w życiu tylko tego, co jest naszą pasją. Jeżeli Twoją pasją jest coś, co absolutnie nie jest w stanie opłacić Ci czynszu za mieszkanie, to może to nie jest najlepsza droga.. Jestem zwolennikiem tezy, że trzeba znaleźć coś, co będzie łączyło to, w czym jesteś dobry, czego świat potrzebuje i co da Ci możliwość zapłacenia rachunków.
AG: A czy Twoje zaangażowanie i podejście emocjonalne do twórczości zmieniło się, odkąd Twój kanał stał się bardziej rozpoznawalny?
KP: Nigdy nie robiłem filmików w oderwaniu od rzeczywistości, tylko dla nabicia wyświetleń. Do każdego podchodziłem, jak do robienia programu. Tych programów było parę. Na pierwszym z nich uczyłem fotografii i miał on wszystkie elementy, które składają się na program: regularność, czołówkę, tego samego prowadzącego, w każdym odcinku nieco inny temat. Nigdy nie przechodziłem przez stadium, przez które część osób przechodzi, czyli wrzucenia zdjęcia kwiatka albo wideo z wakacji. Od początku bardzo mocno przykładałem się do tego co robię na YouTubie i mocno walczę, by moje podejście się nie zmieniło. To jest element mojej filozofii życia mówiącej, że jeżeli za bardzo uwierzę w to, że jestem tym co robię, i że Imponderabilia, to taki poważny program lub zacznę stać przed lustrem i się tylko do siebie szczerzyć, momentalnie przegrywam. Nie idę też w stronę zrobienia super profesjonalnego studia, nie buduję wielkiego zespołu ludzi, którzy mi pomagają. Nie chcę się zmieniać w telewizję, bo nie dlatego ludzie zaczęli oglądać YouTuba, żeby on się stał drugą telewizją.
AG: Ale trochę te platformy, np. YouTube zaczynają telewizję przypominać. Jeśli nie masz programu do blokowania reklam lub subskrypcji YouTube, to one wyświetlają się średnio co 3 minuty, w zależności od długości filmiku. W amerykańskich podcastach przerwy na ogłaszanie sponsorów potrafią trwać przez pierwsze 5 minut odcinka.
KP: Tak, ale to przyjdzie też do Polski. U nas po prostu jeszcze tego nie ma, ponieważ nie mamy ustawy o monetyzowaniu podcastów, tak więc osoba robiąca w Polsce tylko audio, nie zarabia nic, ewentualnie ma wsparcie finansowe od patronów. Ja robię wideo, więc dostaję pieniądze z reklam na YouTube. Dlatego stwierdziłem, że z Patronite dam sobie spokój.
AG: Wróćmy jeszcze do zarzutów wobec mediów tradycyjnych. Na YouTubie możemy obejrzeć dłuższe i bardziej osobiste wywiady bez żadnych cięć i reklam. Jednak każda platforma prywatna, tak samo jak media państwowe, mają właściciela i akcjonariuszy, a zatem własną agendę i tematy bardziej i mniej lubiane przez algorytmy… A jednak ludzie mają do nich większe zaufanie. Dlaczego?
KP: Dokładnie z tych powodów, które wymieniłaś. Coraz więcej osób chciałoby dowiedzieć się czegoś więcej niż tylko kilku haseł na jakiś temat. Musimy jednak pamiętać, że dalej jest to jedynie procent w stosunku do liczby odbiorców mediów tradycyjnych. To, że liczby zsumowane pod moimi niektórymi filmikami wydają się duże, w porównaniu z oglądalnością popularnych programów w telewizji są tak naprawdę dość niskie, więc mówiąc o większym zaufaniu do nowych mediów ciągle mamy na myśli stosunkowo małą grupę osób.
AG: Jaką masz w związku z tym radę dla kogoś, kto chciałby rozpocząć jakiś kreatywny projekt, nagrywać filmiki na YouTubie albo zrobić podcast?
KP: Niech go po prostu zrobi, nie ma żadnej lepszej rady. Niech ten pierwszy podcast będzie do dupy i nikt go nie będzie słuchał, a wtedy niech zrobi następny, bo to będzie oznaczać, że faktycznie chce to robić i przede wszystkim, niech go nie rzuca po dwóch odcinkach. Są statystyki mówiące, że 90% podcastów nie ma więcej niż 3 odcinki. Ogromnymi elementami, które wpływają na sukces czyjejś twórczości są systematyczność i wytrwałość, ponieważ nawet jeżeli zrobisz te 10 odcinków, a potem 100, i każdy z tych 100 odcinków będzie miał 10 milionów wyświetleń, po połowie roku algorytmy mogą przestać Cię lubić.. Wiele treści, które na TikToku jeszcze pół roku temu były najśmieszniejsze pod słońcem, teraz nikomu się nie wyświetlają.
AG: Miałeś w swojej działalności moment, w którym algorytm przestał Cię lubić?
KP: Na YouTubie ten algorytm składa się z kilku rzeczy: jak interesujące są pierwsze 3 minuty materiału, jak interesująca jest miniaturka. Mnie się może wydawać, że miniaturka, którą zrobiłem jest super, a okazuje się, że ona ludziom się nie podoba albo, że tytuł jest mało chwytliwy. Zdarza się często, że filmy oglądane są słabiej niż bym przypuszczał, ale tym nie wolno się załamywać i trzeba robić następne. Nie miałem konkretnego filmiku, po którym wszystko by się załamało.
AG: Czasami odnoszę wrażenie, że większość tematów i formatów na YouTube została już wyczerpana…
KP: Fenomen jest taki, że wszystkim naokoło, tak jak Tobie wydaje się, ze wszystko już zostało powiedziane i pokazane. Potem pojawia się format lub temat, którego nikt do tej pory nie wymyślił i wszyscy reagują mówiąc: jak to możliwe, że ktoś tego jeszcze nie wymyślił? Tak było od zawsze w telewizji i literaturze. Popatrz jak starym medium jest książka, a jednak ludzie dalej je czytają. Także nie chodzi o sam nośnik, ale o to, co jest jego wypełnieniem. YouTube jest tak naprawdę telewizją na życzenie, więc nie należy patrzeć na to, czy to jest YouTube, czy jakaś inna platforma, tylko czy ludzie cały czas mają ochotę oglądać filmy i słuchać historii. Czy ludzie zawsze będą mieli ochotę słuchać tych historii? Tak, ale czy będą chcieli robić to na YouTubie przez następne 5, 10 czy 50 lat? Tego jeszcze nikt nie wie. I choć preferencje ludzi co do mediów zmieniają się wraz z wieloma czynnikami, to my jako ludzie, co do potrzeb naprawdę bardzo mało się zmieniamy. I nas i ludzi z siedemnastego wieku dalej interesuje seks, przemoc, pieniądze i władza. Dawniej chodziliśmy oglądać egzekucje na rynkach miast, a teraz oglądamy Game of Thrones.
AG: Potrzeba bliskości, przynależności i tzw. poczucia „relatability” również zawsze będzie dominować.
KP: Tak, i dlatego jedynej rzeczy, której ktokolwiek z branży storytellingu się obawia, jest to, że powstanie algorytm, który będzie lepszy w opowiadaniu historii niż człowiek. Jak na razie jedyne co się zmienia to medium: książki, teatr, kino, tik tok, podcast itd., ale to człowiek pozostaje twórcą. Ale gdyby się okazało, że historie napisane przez algorytm będą się nam bardziej podobały niż te napisane przez człowieka, to byłaby to ogromna zmiana.
AG: A czy jest coś w co uwierzyłeś na początku swojej twórczości, czego potem żałowałeś?
To, że robiąc YouTube’a będę mieć swój program w telewizji. Ale nie powiedziałbym, że żałuję tego, tylko po latach zrozumiałem, że to był bezsensowny cel. Nie byłem jedyną osobą, która robiła YouTube po to, żeby kiedyś dostać się do telewizji i nie jedną, która po latach zrozumiała, że to nie był dobry kierunek.
AG: Dziękuję Ci bardzo.
KP: Dzięki wielkie.
Rozmawiała Anna Gocławska