Nasz wywiad: Jak Polonia brytyjska ofiarowała czepek onkologiczny dla szpitala w Starachowicach

Bal Polski jest prawdopodobnie najbardziej prestiżową imprezą kulturalną w życiu Polonii brytyjskiej. Jest też jednym z najstarszych tego rodzaju wydarzeń na świecie. Charytatywna misja Balu bije corocznie rekordy. Na 48. Balu Polonia ufundowała dla polskiego szpitala czepiec, który zapobiega wypadaniu włosów w czasie leczenia onkologicznego.

Właśnie udana zbiórka funduszy na szczytne cele dobroczynne ma ogromne znaczenie dla polskiej społeczności na Wyspach, biorącej udział w Balu. Przez kilkadziesiąt lat swojej działalności Bal wspierał Skarb Państwa Polskiego na Uchodźstwie, Fundusz dla Polaków ze Wschodniej Polski, Polskie Towarzystwo Oświatowe,  Bibliotekę Polską w Londynie, polski oddział St Johns Ambulance, Towarzystwo Opieki nad Ociemniałymi w Laskach, Dom dla Głuchoniemych w Opolu, Szpital Onkologiczny w Starachowicach. Instytucje, które na przestrzeni wszystkich lat zostały wsparte przez Bal Polski, można wymieniać bez końca.

Dziś postanowiliśmy porozmawiać z doktor Małgorzatą Majecką ze Oddziału Onkologicznego Szpitala w Starachowicach, który był beneficjentem 48. Balu w 2020 roku. Bal ufundował wtedy innowacyjny czepek chłodzący brytyjskiej firmy Paxman, który zapobiega wypadaniu włosów w czasie chemioterapii. W tym czasie w całym województwie świętokrzyskim nie ma było ani jednego takiego urządzenia. I tak jest do dzisiaj. Jak wpłynął ten dar Polonii na zdrowie pacjentów onkologicznych? O to pytamy dr Małgorzatę Majecką.

Doktor Małgorzata Majecka w Ambasadzie RP w Londynie. Zdjęcie: British Poles

Maria Byczynski, British Poles: Oddział Onkologiczny w Szpitalu w Starachowicach był beneficjentem 48. Balu Polskiego. Polonia brytyjska zebrała wtedy fundusze na kupno czepka, który zapobiega wypadaniu włosów w czasie chemioterapii. Koszt tego zakupu wyniósł 130 tysięcy złotych (około  24 tysięcy funtów – przyp. red.) i został całkowicie pokryty przez Polonię brytyjską. Czy zdradzisz nam, jak to wszystko się zaczęło?

Małgorzata Majecka: Jestem lekarzem onkologiem od 26 lat. Pracowałam najpierw w Świętokrzyskim Centrum Onkologii w Kielcach. Z czasem zostałam poproszona o prowadzenie filii szpitala w mniejszej miejscowości – w Starachowicach. 7 lat temu zorganizowałam tam oddział onkologiczny. Dostrzegłam, że w mniejszych miejscowościach problemy związane z leczeniem są inaczej odbierane, niż w dużych miastach. Jednym z działań ubocznych chemioterapii jest wypadanie włosów. Cytostatyki, stosowane w trakcie leczenia niszczą komórki nowotworowe, ale niszczą też przy okazji zdrowe komórki. Między innymi prowadzą do wypadania włosów.

MB: Czy kwestia wypadania włosów jest indywidualna? Czy zdarza się, że ktoś nie traci włosów w czasie chemioterapii?

MM: Zdarza się. Istotne są leki, jakie stosujemy. Przy niektórych włosy mogą nie wypadać. Indywidualne cechy organizmu mają tu znaczenie. Ale są takie cytostatyki, gdzie wiemy na 100 procent, że włosy wypadną. Zazwyczaj są to cytostatyki stosowane przy leczeniu raka piersi.

Czepek firmy Paxman. Zdjęcie: Małgorzata Kałuża, rzecznik Szpitala Onkologiczny w Starachowicach

MB: Jak to wygląda w przypadku radioterapii?

MM: Jeśli napromieniamy obszar głowy, to dochodzi do uszkodzenia mieszków włosowych i wypadania włosów. Jest to proces raczej nieodwracalny, bo zachodzą zmiany fizyczne w skórze głowy. Przy chemioterapii zazwyczaj włosy odrastają. Czepiec nie jest używany a trakcie radioterapii.

MB: Proszę nam powiedzieć kilka słów o działaniu czepka. Nie bardzo rozumiem jak czepek chroni włosy, skoro cytostatyki dostają się do obiegu krwi?

MM: Podajemy leki doustnie lub dożylnie. Czepiec powoduje wychłodzenie skóry głowy do 4 stopni Celsjusza, przez co dochodzi do obkurczenia naczyń krwionośnych. W efekcie cytostatyki nie dochodzą do macierzy włosa. Dlaczego pacjent musi mieć czepiec założony 1-2 godziny przed rozpoczęciem wlewu, aby naczynia zaczęły się obkurczać, w trakcie i 1-2 godziny po podaniu chemioterapii. Czasami wlew trwa 1 godzinę, a czasem nawet 8 i pacjent cały czas musi czepiec mieć na głowie, by chronić włosy.

Doktor Małgorzata Majecka. Zdjęcie: Małgorzata Kałuża, rzecznik Szpitala Onkologiczny w Starachowicach

MB: To naprawdę fenomenalna procedura! Kiedy się o niej dowiedziałaś?

MM: O istnieniu czepka dowiedziałam się 4 lata temu. Wtedy już 3 ośrodki w Polsce jego miały – Warszawa, Kraków i Olsztyn. Dzięki temu, że pracuję w mniejszym szpitalu, mam więcej czasu na rozmowę z pacjentem. Mogę się dowiedzieć, jakie są problemy związane z chorobą, z procesem leczenia. Okazało się, że ludzie w mniejszych miejscowościach mniej tolerują zmiany w wyglądzie. A to jest taki stygmat to wyłysienie. Powoduje dyskomfort nie tylko u samej pacjentki, ale też rodziny, szczególnie dzieci. Aż 3 moje pacjentki odmówiły leczenia onkologicznego tylko z powodu perspektywy utraty włosów! To dla mnie było nieakceptowalne.

Potrzeba  jest matką wynalazku. Twórcą czepka był brytyjski producent lodówek Glenn Paxman, którego żona Sue  zachorowała na raka piersi. Wykorzystał swoją wiedzę i doświadczenie w branży chłodniczej, aby stworzyć pionierski system chłodzenia skóry głowy. Krok po kroku została uruchomiona produkcja, która dotarła do innych krajów. Gdy się o tym dowiedziałam, doszłam do wniosku, że w mojej pracy ten czepek jest po prostu niezbędny.

Czepek firmy Paxman. Zdjęcie: Małgorzata Kałuża, rzecznik Szpitala Onkologiczny w Starachowicach

MB: Jaki jest koszt takiego urządzenia?

MM: Wtedy było to 13o tysięcy złotych. W Polsce jest przedstawicielstwo brytyjskiej firmy Paxman i można go tam zamówić.  Zaczęłam szukać źródła finansowania, zaraziłam tym pomysłem wszystkich swoich pacjentów, Amazonki były też bardzo wspierające. Próbowałyśmy robić koncert charytatywne, zbierać środki wśród znajomych, ale to była kropla w morzu.

MB: Jak trafiłaś na wsparcie Balu Polskiego? Jego charytatywna misja jest znana w Wielkiej Brytanii, ale jak się o niej dowiedziałaś w Polsce?

MM: Mam koleżankę lekarkę pracującą w Londynie, często ją odwiedzam. Kiedyś pokazała mi przepiękne zdjęcia z Balu Polskiego, w którym brała udział. Napisałam do Balu aplikację i poprosiłam w niej o rozważenie mojej prośby. Okazuje się, że marzenia się spełniają, bo zostałam beneficjentem 48. Balu (śmiech), dzięki uprzejmości Marzeny Konarzewskiej, przewodniczącej Balu Polskiego. Na spotkaniu inauguracyjnym w Ambasadzie RP w Londynie dostałam 30 tysięcy od doktor Gabrieli Mercik (która sama chorowała w przeszłości na raka piersi) a po Balu równowartość 100 tysięcy złotych w funtach. Miałam więc pełną kwotę. Zamówiłam czepek i dostałam go już na wiosnę.

MB: Jak duży jest Twój oddział?

MM: Możemy przyjąć 15 osób dziennie na oddziale dziennym. Pacjentowi podajemy chemioterapię i tego samego dnia wraca on do domu. Mamy też poradnię, gdzie diagnozujemy pacjentów. To jest tylko część szpitala. W Polsce procedura użytkowania czepka nie jest refundowana, ja muszę zdobyć środki na używanie i serwisowanie. Natomiast usługa dla pacjenta jest darmowa.

Czepek firmy Paxman. Zdjęcie: Materiały reklamowe firmy

MB: Czy są jakieś działania uboczne czepka?

MM: Muszę przyznać, że czepek wcale nie jest przyjemny w użyciu. To chłodzenie skóry głowy do 4 stopni powoduje, że organizm się wyziębia. Zdarzało się się zapalenie ucha lub zatok. Pacjenci wiedzą, że muszą się ciepło ubrać. My dodatkowo zapewniamy polarowe koce. Mamy ekspres do kawy i herbaty. Pacjent może w trakcie terapii zrobić przerwę i pójść po kawę, bo stanowiska do chemioterapii są mobilne. Zależy nam na dobrym samopoczuciu naszych pacjentów.

MB: Czy była to udana inwestycja? Według moich obliczeń wynika, że Twój oddział korzysta z niej 2 lata. Na ile była przydatna dla pacjentów?

MM: Jedną z zalet czepka jest, że może obsługiwać 2 osoby równocześnie. Są 2 stanowiska przy 1 maszynie, z której odchodzą rury. Mam pacjentki, które poddane były takiemu leczeniu, które zawsze powoduje wypadanie włosów. I im te włosy nie wypadły! Pacjentki są przeszczęśliwe!

Mam pacjentki, które przyjeżdżają z innych miejscowości, nadkładają wiele kilometrów, by dać sobie szansę i spróbować zastosować czepek przy chemioterapii. Nie ma nigdy gwarancji, że włosy nie wypadną, nie mogę nikomu zagwarantować 100 procent pewności, ale szansa jej przeogromna. Niestety, mój oddział był nieczynny przez 6 miesięcy w czasie pandemii, ale wszytko wróciło do normy.

Czepek firmy Paxman. Zdjęcie: Małgorzata Kałuża, rzecznik Szpitala Onkologiczny w Starachowicach

MB: Czy czepek stosowany jest wyłącznie u kobiet?

MM: Ależ absolutnie nie! Muszę przyznać, że byłam zaskoczona jak zobaczyłam ilu mężczyzna przyjeżdża do mnie. Mężczyznom wypadają tak samo włosy, jak kobietom, przyjęło się, że im “wypada” być łysym, ale przecież oni tak samo dbają o wygląd jak kobiety.

MB: Co jest najważniejsze w tej kuracji?

MM: Najważniejsza jest nadzieja, szansa. Zwykle pacjenci onkologii uważają, że nie mają wpływu na nic. Rak zabiera im nadzieję. A tu mają szansę przynajmniej zawalczyć o swój wygląd! A to jest bardzo ważne dla stanu psychicznego pacjenta. Ja mam przeogromną satysfakcję ze swojej pracy. Czasem chemioterapia trwa 8 godzin i czepiec jest używany 2 godziny przed i 2 po i ja jestem cały czas ze swoim pacjentem i jestem przeszczęśliwa widząc efekty. W małych ośrodkach jest łatwiejszy kontakt z pacjentem, ja widzę w każdym człowieka, a oni widzą go we mnie.

Doktor Małgorzata Majecka. Zdjęcie: Małgorzata Kałuża, rzecznik Szpitala Onkologiczny w Starachowicach

MB: To co mówisz jest niezwykle optymistyczne! Gratulujemy Ci z całego serca za determinację i oddanie swoim pacjentom. Mam nadzieję, że spotkamy Cię na następnym Balu Polskim i będziemy mogli pogratulować osobiście! To dla nas, uczestników Balu i fundatorów czepka, też ogromna satysfakcja.

MM: Na pewno! Będzie mi bardzo miło.

MB: Dziękujemy za wywiad i do zobaczenia 4 lutego!

Rozmawiała: Maria Byczynski
Zdjęcia: Małgorzata Kałuża, rzecznik Szpitala Onkologiczny w Starachowicach, British Poles