Zgodnie z dostępnymi danymi w Wielkiej Brytanii zamieszkuje około 700,000 Polaków. Dzieci oraz młodzież wychowująca się w realiach dwujęzyczności najczęściej chce utrzymywać wysoki poziom znajomości języka polskiego ze względów tożsamościowych, ale także zawodowych i społecznych. Odpowiedź na to zapotrzebowanie jest ogromnym wyzwaniem dla Polski. Wobec powagi zarysowanego problemu poprosiliśmy o wywiad Wiceminister Edukacji Narodowej Joannę Muchę, aby poznać plan wspierania edukacji językowej polskich dzieci oraz dowiedzieć się jakie nowe rozwiązania przygotowuje dla nich resort edukacji.
British Poles: Dzień dobry Pani Minister.
Joanna Mucha: Dzień dobry, witam serdecznie.
BP: Bardzo dziękujemy za zaproszenie i możliwość przeprowadzenia wywiadu w gmachu MEN, który można uznać za bijące serce instytucji dbającej o wsparcie Polaków chcących utrzymywać łączność z ojczyzną na płaszczyźnie językowej niezależnie od tego, gdzie mieszkają. Chciałbym zacząć od ogólnego pytania o to, jak Ministerstwo Edukacji Narodowej pomaga dzieciom w nauce języka polskiego w sytuacjach dwujęzyczności?
JM: Pomagamy na kilka różnych sposobów, choć bardzo bym chciała, żeby to wsparcie było jeszcze szersze. Na wstępie warto zdać sobie sprawę z tego, że jesteśmy jednym z niewielu krajów, który tak bardzo dba o to, aby utrzymywać kontakt z diasporą poprzez nauczanie języka ojczystego. To nie jest standard. Polska ponosi duże nakłady, żeby nasi rodacy, którzy są za granicą, także w kolejnych pokoleniach zachowywali polską tożsamość.
Nauczanie języka polskiego jest narzędziem do tego, żeby ci ludzie, rozproszeni po całym świecie, mogli podtrzymywać tożsamość, czuć się Polakami, kultywować wartości, które niesie ze sobą polskość. Nauczanie języka polskiego jest częścią tego procesu. Jak to robimy? Mamy polskie szkoły, które są zgrupowane w ramach ORPEGu [przyp. red. Ośrodek Rozwoju Polskiej Edukacji za Granicą], czyli te które realizują polski program nauczania. Mamy także rozbudowaną sieć szkół polonijnych, które funkcjonują na zupełnie innych zasadach. Są to często oddolne inicjatywy ludzi rozsianych po całym świecie, którzy po prostu grupują lokalną Polonię i starają się zorganizować nauczanie języka polskiego. Te podmioty wspieramy poprzez Instytut Rozwoju Języka Polskiego, poprzez rozmaite granty i konkursy. Wspieramy też organizowanie systemów dwujęzycznych w szkołach systemowych w różnych miejscach świata. Chodzi m.in. o wsparcie dla polskich rodziców, którzy posyłają swoje dziecko do szkoły międzynarodowej i chcą, aby jednym z języków nauczanych w tej szkole był język polski. Jest jeszcze jeden element, który jest dla mnie bardzo ważny, który musimy uwzględnić. To komercyjne nauczanie języka polskiego dla osób niemających polskich korzeni, ale chcących nauczyć się języka polskiego, ponieważ ich bliscy – np. żona lub mąż – są Polakami. Bywa i tak, że Polacy w kolejnym pokoleniu zatracili znajomość języka polskiego na jakimś etapie i chcą wrócić do niego. Z pewnością nastaje moda na język polski i jest potrzeba jego nauczania. Mamy zasoby, mamy nauczycieli rozsianych po świecie, którzy uczą polskiego. Grzechem jest niewykorzystanie tego potencjału, aby nauczać języka polskiego na zasadach komercyjnych. Na to chcemy postawić.
BP: Pani Minister, zapewne każdemu Polakowi robi się miło słysząc, że istnieje moda na język polski…
JM: Opowiem Panu anegdotę. Zapytałam kiedyś o panią, która komercyjnie uczyła się języka polskiego. Okazało się, że miała przyjaciółkę – Polkę i chciała zrobić jej przyjemność potrafiąc porozmawiać z nią po polsku. Ta pani była w stanie nauczyć się około trzydziestu polskich słów. Za każdym razem, kiedy uczyła się trzydziestego pierwszego, zapominała jedno z tych trzydziestu. No cóż, polski jest trudnym językiem, ale warto go znać.
BP: To rzeczywiście zjawisko, które odbija się szerokim echem. Moda na naukę polskiego panuje także w odległych krajach, np. w Indiach.
JM: Tak, ponieważ ogólnie na świecie panuje moda na Polskę. My z Polski, z wewnątrz, nie doceniamy jej. Trzeba tę falę wykorzystać.
BP: Pani Minister, nasz portal, przy współpracy Macierzy Polskiej i Instytutu Rozwoju Języka Polskiego, organizował niedawno pierwszą w historii brytyjskiego Parlamentu ponad 2-godzinną debatę polskich uczniów poświęconą zagadnieniu dwujęzyczności. Debata prowadzona była przez założyciela British Poles George’a Byczynskiego i skupiła się na odpowiedzi na pytanie czy dwujęzyczność zwiększa szanse na sukces zawodowy i osobisty w globalnym świecie. Było to bardzo ciekawe doświadczenie. Chcieliśmy zapytać Panią Minister jak widzi to zagadnienie, które czasami może być problematyczne i powodować kolizję w wykorzystywaniu wolnego czasu np. pomiędzy integracją z rówieśnikami a dodatkową nauką.
JM: Podobna debata odbyła się także w Chicago. Miałam szansę obserwować, jak dzieci przygotowywały się do debaty i co zawierała ich argumentacja. To było bardzo ciekawe doświadczenie. Zaangażowanie dzieci i chęć prawdziwego przekonania drugiej strony były niezwykłe. Nota bene, wszystkie te dzieciaki powiedziały: „zróbcie kolejną debatę. Chcemy w takich wydarzeniach uczestniczyć. To świetna sprawa.”
Podstawowym celem i argumentem na rzecz dwujęzyczności jest oczywiście utrzymywanie polskiej tożsamości i jest to podstawowa sprawa. Drugim najważniejszym argumentem jest argument z neuronauki, kognitywistki, który mówi, że każdy dodatkowy język, którym się posługujemy, niezależnie czy jest to język obcy, język odziedziczony i rozwijany czy np. język muzyczny albo język rysunku technicznego, bo to też są pewnego rodzaju języki – każdy nowy język w nieprawdopodobny sposób rozwija mózg dziecka. Powoduje, że mózg jest znacznie bardziej elastyczny. Badania pokazują, że dziecko, które uczy się dwóch języków, albo wychowuje się w dwujęzycznej rodzinie najprawdopodobniej będzie posługiwało się lepiej oboma tymi językami w porównaniu do sytuacji, gdyby uczyło się tylko jednego języka. To pokazuje, że dwujęzyczność przynosi ewidentne pożytki edukacyjne. Trzeci argument także podstawowy i jasny to możliwość porozumienia się z rodziną, babciami, kuzynami, czyli to co często wskazują same dzieci. Mówią, że dzięki temu jadąc na wakacje mogą porozumieć się z krewnymi.
BP: A więc także chodzi o wzmacnianie więzi rodzinnej…
JM: …oraz kontaktów rodzinnych i jest to bardzo ważny argument. Kolejnym argumentem – i warto to sobie uświadomić – jest możliwość studiowania w Polsce, co ma znaczenie dla osób z krajów, gdzie studia, co do zasady, są płatne. W Polsce można studiować bezpłatnie lub nieporównywalnie taniej niż w innych miejscach np. na Zachodzie. Pamiętajmy o tym, że mamy takie kierunki, na których poziom studiów jest absolutnie światowy, rewelacyjny. Jest to zatem bardzo ważny argument.
BP: Gdyby Pani Minister miała wyobrazić sobie taką część młodzieży, którzy woleliby inaczej spędzić ten czas, np. z rówieśnikami. W jaki sposób można byłoby odpowiedzieć na takie postawienie sprawy?
JM: To jest rzeczywiście wybór, przed którym stają rodzice. Szacujemy, że jedynie 15 procent dzieci polskich, które wychowują się za granicami Polski uczy się języka polskiego w placówkach, o których mówiłam wcześniej. Oczywiście, trudno jednoznacznie dokreślić te 100 procent. Jednak wynik 15 procent to wciąż bardzo mało. Staramy się przekonać rodziców do tego, żeby dać szansę dzieciom nauczyć się języka polskiego właśnie z powodów, które podałam wcześniej.
BP: A jeśli chodzi o polepszanie perspektyw związanych z pracą zawodową w przyszłości, czy i do tego może przydać się rozwijana zagranicą znajomość polskiego? Może to przecież nie być jedynie martwy wpis w CV ale realna korzyść dla młodego człowieka wchodzącego na rynek pracy.
JM: Mówiliśmy o tym, że jest moda na Polskę, Polska ma bardzo dobry wizerunek na świecie. Polska jest krajem, który nieprawdopodobnie się rozwinął, w którym są wielkie szanse życiowe, biznesowe. Zatem dziecko wychowane w dowolnym miejscu na świecie i znające język polski będzie w przyszłości przez pracodawcę postrzegane jako osoba, która może nawiązać biznesowe relacje z Polską i je utrzymywać. Mogą to być także uczelnie wyższe i relacje naukowe. W każdej branży relacje globalne są coraz bardziej istotne. Ucząc dziecko języka polskiego nie tylko dajemy mu szansę studiowania w Polsce, ale także nawiązywanie relacji biznesowych z Polską lub przyjechania i stworzenia u nas działalność gospodarczej lub NGO.
BP: Chciałbym jeszcze zapytać o słowo wsparcia i motywacji dla tych młodych ludzi, którzy muszą czasem poświęcić swój wolny czas np. korzystając ze szkół sobotnich. Staramy się zachęcać naszych czytelników do tego, aby korzystać z tych rozwiązań, jeśli tylko to możliwe.
JM: Mówimy o szkołach sobotnich albo popołudniowych. Mam wrażenie, że nie trzeba tych dzieciaków jakoś dodatkowo zachęcać. To, do czego my zachęcamy szkoły polonijne, to rozszerzanie oferty tak, aby nauka języka była ciekawym doświadczeniem. W jednej ze szkół opowiadano mi, że prawdziwym strzałem w dziesiątkę okazały się warsztaty garncarskie połączone z nauką języka. Mówimy po polsku, uczymy się kontekstów kulturowych a dzieci zajmują się w tym samym czasie pracą manualną. Dzieci nabywają jednocześnie kilku nowych umiejętności, bawiąc się, czerpiąc przyjemność z takiego spotkania. To jest najlepsze połączenie. Będziemy starali się, aby oferta nauki języka polskiego była bardziej atrakcyjna, ciekawa. Dla rodzica dziecko w szkole polonijnej to także pół wolnej soboty, czas na zrobienie zakupów, dodatkowa korzyść. Chcemy także, aby nauka języka polskiego weszła do świata cyfrowego czyli do apek, które nauczają języka polskiego, do mediów. Wreszcie mój ukochany program, Polonijny Kumpel. Mam nadzieję, że niedługo ruszy pod tą nazwą. Będzie polegał na znalezieniu dla dziecka z Polonii kolegi lub koleżanki w Polsce i na stworzeniu relacji rozmowy poprzez internet. Dzieci będą uczyć się języka, być może nawet dwustronnie, a jednocześnie będą nawiązywać relacje. Przy okazji to świetna forma wolontariatu.
BP: To bardzo ciekawy pomysł, cieszymy się, że o nim usłyszeliśmy i będziemy mu kibicować. Wspominaliśmy kilkakrotnie o roli rodziców. Czy w ocenie Pani Minister rola rodziców w uzupełnianiu edukacji kulturowej i historycznej jest istotna? Czy rodzice powinni zachęcać dzieci do korzystania z dóbr polskiej kultury?
JM: Rola rodziców jest absolutnie kluczowa. Z tym, że sytuacja rodziców, kiedy oboje są Polakami jest zdecydowanie odmienna od innych konfiguracji. Czasami mama Polka jest drugim albo trzecim pokoleniem Polaków i ma już mniejszą determinację do posługiwania się językiem polskim w domu. Więc jest to całe continuum możliwości. Od sytuacji braku kontaktu z językiem do sytuacji, w której wychowuje się dziecko wyłącznie w języku polskim. Mój apel do rodziców dotyczy uświadomienia, że mówiąc po polsku nie tylko dajecie szansę na rozmowę z waszymi bliskimi i pielęgnujecie wartości – dajecie swoim dzieciom kolejne szanse, kolejne kompetencje, rozwój edukacyjny. Dziecko może skorzystać z tej okazji na różnych etapach swojego życia i dobrze funkcjonować.
BP: Chcieliśmy zapytać jeszcze o zagadnienie bezpośrednio dotyczące społeczności portalu British Poles i wynikającego z pytań naszych czytelników. Od lat zajmujemy się kultywowaniem pamięci o potomkach osób, które trafiły do Wielkiej Brytanii wraz z Siłami Zbrojnymi RP w trakcie drugiej wojny światowej, m.in. żołnierzy Generała Władysława Andersa. Była to jedna z większych fal emigracji do Wielkiej Brytanii, ludzi, którzy obecnie spędzili tam już kilka pokoleń. Są to także osoby dobrze zintegrowane z Brytyjczykami, ale pielęgnujące swoje polskie korzenie. Wśród nich zdarza się jednak, że ze względu na tę integrację, także w obrębie elit społecznych, tracą zdolność posługiwania się językiem polskim. Czy dla takich osób istniałaby możliwość nauki języka polskiego od podstaw nie tylko z wykorzystaniem opcji komercyjnej, ale w ramach innego programu wspieranego przez MEN?
JM: To też jest sytuacja, którą można rozważyć w różnych aspektach. Oczywiście istnieje zawsze opcja komercyjna, choć w planach MEN ma ona dotyczyć przede wszystkim obcokrajowców zainteresowanych nauką polskiego. Jest grupa, o której przed chwilą Pan powiedział i do niedawna Polska nie miała dla tej grupy sprecyzowanej oferty. Jestem przekonana, że rozsądnie byłoby zaproponować tej grupie ofertę niekomercyjną lub obarczoną stosunkowo małymi kosztami. Jest jeszcze inna grupa, czyli Polonia w krajach, w których może ona mówić o sobie, że jest jakimś siódmym pokoleniem. Ich język przetrwał w innej formie niż ta, którą znamy z codziennego użytku w Polsce, np. polszczyzna brazylijska. Musimy w takim wypadku potraktować język tych społeczności jako swoiste dziedzictwo naszego narodu i postarać się w jakiś sposób znaleźć dla niego miejsce, ale także zaoferować im język, który otworzy im szansę na funkcjonowanie w Polsce – język uwspółcześniony. Współpracujemy w tej sprawie także z NAWA (Narodowa Agencja Wymiany Akademickiej), która w swoich założeniach ma certyfikowanie nauczania języka polskiego. Będziemy chcieli we współpracy z NAWĄ zaoferować dodatkowe zajęcia oraz testy poziomujące. Czyli każdy będzie mógł przeprowadzić samodzielnie test i określić swój poziom wiedzy, wiedzieć czego musi się douczyć. To także jest ważne i potrzebne.
Na marginesie wiele z tych działań jest ważne także np. dla dzieci ukraińskich, które są w Polsce i muszą się nauczyć języka polskiego. Więc udaje się uzyskać synergię w budowaniu tego systemu.
BP: Dziękuję za odpowiedź. Poprosimy Panią Minister o kilka słów podsumowania, które chciałaby Pani przekazać naszym czytelnikom, aby zachęcić ich do podjęcia edukacji językowej, a także przyjazdu do Polski, a może nawet powrotu do kraju.
JM: Chciałbym jeszcze dodać, że w obszarze edukacji my w Polsce nie zawsze mamy świadomość tego, jak sukces Polski jest postrzegany za granicą. Polonia często odbiera gratulacje za sukcesy związane z transformacją ustrojową i sukcesem Polski. Natomiast mi osobiście brakuje w programach nauczania w polskich i polonijnych szkołach informacji o tym, co wydarzyło się po roku 1989 r. Skupiamy się często wyłącznie na wcześniejszych okresach. Uważam, że dzieci muszą wiedzieć o tym, co stało się w 1989 i dlaczego był on sukcesem. Co oznaczało wejście do NATO, a później do Unii Europejskiej. To wszystko skłania mnie do tego, żeby na koniec powiedzieć, że Polska jest dzisiaj krajem, który stanie się krajem powrotów. Do tej pory, przez całą naszą historię, byliśmy krajem, z którego ludzie emigrowali za dobrobytem, za bezpieczeństwem lub po prostu za szansami. Dzisiaj to Polska stała się krajem wielkich szans, wyzwań i możliwości. Jestem przekonana, że jest państwem do którego warto wracać. Ludzie, którzy wracają do Polski po kilkunastu latach, dostrzegają, że jest u nas bezpiecznie, czysto, że nie ma tutaj chaosu. Chcę też powiedzieć do naszej Polonii – wracajcie, jest już dokąd wracać!
BP: Dziękuję za rozmowę.
Wywiad przeprowadził Tomasz Modrzejewski
Zdjęcie: Polska Szkoła Sobotnia pod patronatem SPK w Edynburgu