Na ekranie reprezentuje ich osiołek, który nazywa się tak, jak brzmi jego wesołe porykiwanie „Io”! To stworzonko nieskończenie cierpliwe, pracowite i oddane swoim opiekunom, którzy jednak przywykli go traktować jak rzecz. Jak maszynę do wykonywania prostych prac, którą można wykorzystywać, dopóki się nie zepsuje, a potem – wyrzucić. W najlepszym razie jak maskotkę.
„Przyjemność oglądania nowego rodzaju historii na dużym ekranie jest trudna do powtórzenia. Film zachęca nas do zastanowienia się, jak zwierzęta inne niż ludzie postrzegają siebie nawzajem. Powstała praca jest poznawczo wymagająca w najbardziej satysfakcjonujący sposób” – pisze Jeremy Henderson w recenzji opublikowanej na portalu Film Cred.
„Io” Jerzego Skolimowskiego zostało w maju ubiegłego roku nagrodzone przez jury Festiwalu Filmowego w Cannes. To czwarta w tej dekadzie nominacja oskarowa dla filmu polskiego. W ubiegłym roku o statuetkę walczyła „Sukienka” Tadeusza Łysiaka.
Sam Jerzy Skolimowski debiutował jako scenarzysta do filmów “Nóż w wodzie” i “Niewinni czarodzieje”. Jego twórczość zalicza się do nurtu tzw. trzeciej fali polskiego kina. Za granicą zasłynął filmami “Na samym dnie”, “Wrzask”, “Fucha” oraz “Cztery noce z Anną”.
Anna Druś, portal dlapolonii.pl